wtorek, 23 marca 2021

Od Retrysa CD Michelle

    Po chwili mroczki zaczęły ustępować, przypominając na chwilę pozbawionemu świadomości Retrysowi o sytuacji, w której się znalazł. Wiedział, że szedł cały ten czas szarpany przez ogromnego napastnika, nie wiedział natomiast kiedy znalazł się w pogrążonym w półmroku pomieszczeniu.     Rozejrzał się mętnym wzrokiem po jego wnętrzu, szarych betonowych ścianach pozbawionych okien, gołej ziemi, jednej jedynej lampie wiszącej z sufitu oświetlającą nieprzyjemnym żółtym światłem stolik i kilka krzeseł. Cała ta sceneria przypominała barmanowi scenografię filmu grozy niż coś realnego. 
    Krzesło zajęczało pod jego ciężarem, gdy ten został pchnięty na mebel. Dopiero po chwili odzyskał jasność umysłu faktycznie rozumiejąc co się dzieje. Niespodziewanie jego ciało przeszył dreszcz, głęboki niepokój, strach. Najzwyczajniej w świecie, po ludzku, zaczął obawiać się o swoje życie i zdrowie. Nie miał pewności skąd wziął się ten mężczyzna, czego chciał i czy na pewno był jakoś powiązany z dłużniczką, choć wszystko na to wskazywało. 
    Czując jak gruby sznur oplata mu nadgarstki miał tylko nadzieję, że Michelle była bezpieczna, że udało jej się uciec. Wciąż był zły i rozżalony, ale w tamtym momencie wszystkie złe emocje popadały w niepamięć, liczyło się wyłącznie jej bezpieczeństwo, które dawały mu także nadzieję, że gang go odbije. Nie minęła chwila, gdy skrzypiące drzwi uchyliły się, do środka, o zgrozo, weszła właśnie Michelle. 
    Nie, nie, nie, nie… — zajęczał w duchu czując jak żołądek podjeżdża mu do samego gardła. Stłumiony grymas wzmagającego się z każdą chwilą strachu i lęku o bezpieczeństwo ukochanej kobiety boleśnie naciągnęło skórę na opuchniętej już twarzy mężczyzny. Gdyby kazano ubrać mu w słowa to co czuł widząc lufę glocka wycelowaną między łopatki kobiety, zwyczajnie nie powiedziałby nic.     Intensywności targającymi nim emocji nie dało się wyrazić w żadnym znanym ludzkości języku, Byłby znacznie spokojniejszy wiedząc, że ta ukrywa się, że jest bezpieczna, ale nie była, co zaprzątało mu umysł. Z trudem pozostawał spokojny wiedząc, że tylko to może jakkolwiek ją ochronić. Zdobył się jedynie na jeden dziecięco zlęknione i błag spojrzenie w równie wystraszone oczy Blaidd.

środa, 17 marca 2021

Od Michelle CD. Retrysa

Melodyjka, dzwonek telefonu, była zdecydowanie zbyt wesoła, zwłaszcza jak na grobowy nastrój, który od poprzedniego wieczoru panował w mieszkaniu panny Hobart. Brutalnie przecięła ciszę, która, choć w żaden sposób nie była komfortowa, dawała kobiecie jakikolwiek spokój. Wywróciła oczami i sięgnęła po komórkę. Odepchnęła w głąb umysłu głupią myśl, że to może dzwonić on.
Nie wiedziała, czy świadomość tego, że miała rację, bardziej ją złościła, czy smuciła.
— Do mnie — warknął głos po drugiej stronie linii, nie czekając nawet na chociażby jakieś „halo” z jej strony, świadczące o tym, że rzeczywiście go słucha. Od razu po tym się rozłączył.
— Joker, jak zawsze czarujący — prychnęła sama do siebie, delikatnie odpychając od siebie Oriona, który do tej pory w najlepsze spał sobie u jej stóp.
Pies jedynie posłał jej rozkojarzone spojrzenie, ziewnął, zmienił pozycję o kilka milimetrów i wrócił do krainy sennych marzeń. Jego właścicielka nie miała jednak czasu nawet na to, by ziewnąć. Musiała się spieszyć. Przywódca gangu nie tolerował spóźnień i nic nie wskórało się u niego tłumaczeniem, że tak naprawdę nigdy nie umawiał się ze swoimi podwładnymi na konkretną godzinę.
Wyglądała tragicznie. Miała na sobie jedynie bieliznę i luźną podkoszulkę — jego podkoszulkę, jak po chwili spostrzegła — czyli to, w czym zamierzała położyć się do łóżka. Makijaż zmyła z twarzy już dawno temu, a włosy związane były w luźnego koka, który może i był praktyczny, ale na pewno nie elegancki.
Musiała wyglądać jak najlepiej. On mógł tam być, czy to stojąc za barem, czy przebywając akurat w siedzibie gangu. Ba, istniało pewne prawdopodobieństwo, że przy tym nowym zadaniu mieli znowu współpracować. Choć narobili trochę zamieszania, ostatnim razem poszło im przecież naprawdę dobrze.
Chyba jeszcze nigdy w życiu aż tak szybko nie rzuciła się w kierunku szafy i, później, drzwi od łazienki. Mogła być nieco spóźniona, ale na pewno musiała wyglądać tak, by Retrys od razu pożałował swojego idiotycznego zachowania.