wtorek, 8 grudnia 2020

Od Christiana cd Shalyny

Chris wrócił do pracy, do której nie zamierzał wracać. Gdyby dziewczyna go nie powstrzymała z chęcią, uderzyłby swojego pracodawcę, jednak może dobrze się stało ? Mimo że nienawidził go, to bardzo lubił tutaj pracować, to była jego pasja. Wrócił za bar, gdzie była ogromna kolejka chętnych na jego drinki. Musiał szybko się uwijać, aby trochę zmniejszyć kolejkę, jednak bez skutecznie. Oczywiście za barem było jeszcze dwóch ludzi, ale to jego drinki pobiły serca ludzi, którzy przychodzili do tego klubu. Mimo tak, ogromnej roboty ciemnowłosy przyglądał się dziewczynie. Jak tańczyła z nieznanym mu chłopakiem. Może on był bliższy jej sercu ? Mało co wskazywało, że byli ku sobie.
- I co jej się tak przyglądasz? - Z jego rozmyślań wyrwał go głos nieznanej mu osoby. Zignorował go. - Lepiej uważaj na nią. - Dodał, nie dając za wygraną, na jego ustach gościł szyderczy uśmiech.
- Masz jakiś problem? - Oparł się, swoimi wielkimi i dłońmi o bar. W jego oczach pojawiła się czysta agresja. Nigdy nie lubił, gdy ktoś obcy mówił, co ma robić.
- Nie. - Uśmiechnął się. - Ale ty możesz mieć problem, gdy jej brat dowie się, z kim się spotyka. - W dłoni miał szklankę pełną trunku. Upił z niej łyk.
- Skąd pewność, że ja się z nią spotykam. - Przewrócił teatralnie oczami. Mimo że chciał udać, że nie zależy mu na dziewczynie i jest całkiem mu obojętna, jego spięte mięśnie mówiły jednak co innego. Christian podejrzewał, że mogą być problemy, gdy będzie się z nią spotykał, ale nie sądził, że tak szybko to się potoczy. Jednak wciąż nie chciał z niej rezygnować.
- Myślę, że wasz taniec nie świadczył o tym, że dopiero się poznaliście. - Z jego ust nie znikał uśmiech, widział po mięśniach Chrisa, że go to rusza. - Nie przejmuj się, nie jestem wrogiem. - Wzruszył ramionami. - Ale wiedz, że dziewczyna jest dość często obserwowana przez ludzi jej brata. Bądź ostrożny.
- Dlaczego miałbym Cię posłuchać ? Skąd o tym wiesz, że jest obserwowana ? Kim jesteś? - Z jego ust wylatywały pytania, jak z procy. Może myślał, że ta osoba wie dużo więcej i mu pomoże, odpowiadając na jego dość proste pytania.
- Nie ważne kim jestem. Nie jest ci to do niczego potrzebne. Ja ci po prostu dałem radę, zrobisz z tym, co zechcesz. - Odszedł bez słowa od baru.
Zostawił chłopaka w otępieniu, ponieważ nie wiedział co myśleć. Za plecami usłyszał głos pracodawcy "do roboty", więc wrócił do robienia drinków. Jego mięśnie były wciąż spięte, co było niestety widać. Po minionych kolejny trzydziestu minutach w końcu mógł skończyć pracę. W głowie wciąż siedziała mu ta osoba, nie wiedział co myśleć. Gdy szedł w kierunku wyjścia z klubu, a przed nim znikąd pojawiła się Shay.
- A ty dokąd ? - Zrobiła smutne oczy. - Przecież miałeś mnie złapać! - Mina słodkiego psiaka zrobiła na nim wrażenie, naprawdę wyglądała uroczo.
- A skąd wiesz, że nie chciałem cię zmylić tym niby wyjściem ? - Zaśmiał się, od razu przewróciła mu humor.
- Ty ? Mnie ? Zmylić ? - Zaczęła się śmiać. - Błagam cię, nie dałbyś rady ! - On zaśmiał się razem z nią, choć był pewny, że dałby radę to zrobić.
- Cóż, skoro skończyłem pracę, to może zatańczymy? - Jednak kątem oka zauważył chłopaka, z którym świetnie się bawiła przez ten czas, gdy go nie było. - Chyba że już obiecałaś taniec komuś innemu, to poczekam. - Wzruszył ramionami, a jego ton zrobił się nagle oschły.

Shay? Wybacz za późny odpis!

(536 słów) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz