piątek, 13 listopada 2020

Od Christiana cd Shaylyn

Dzisiaj miałem bardzo dużo spraw na głowie, od samego rana. Najpierw sprawy dotyczące z pracą, dokumentami, a potem siedziałem przez pół dnia w garażu, grzebiąc w swoim motocyklu. Tak na nim wariuje, że znowu coś się popsuło. Gdy byłem pochłonięty sprawami naprawczymi, usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Wytarłem ręce o swoją białą koszulkę i sięgnąłem po telefon, który leżał na małej szafce przy narzędziach.
- Halo ? - Odebrałem, widząc na ekranie imię "Dylan". Jak zwykle chciał mnie zaciągnąć na imprezę. Na początku się nie zgadzałem, ale gdy powiedział, że to ma też związek z gangiem, zgodziłem się. - Dobra będę...
Rozłączyłem się i wróciłem do naprawy motocykla, przecież nie mogłem jeździć zepsutym, a jazda samochodem mało mnie bawiła, mimo większej wygody. Gdy skończyłem, słońce powoli zachodziło za horyzont. Wyszedłem z garażu i wszedłem do domu przez główne drzwi i skierowałem się od razu do łazienki. W łazience ściągnąłem z siebie wszystkie brudne ubrania, wrzuciłem do kosza na pranie, odkręciłem kurek z ciepła woda i wszedłem pod deszczownice.
Po umyciu się i osuszeniu poszedłem do garderoby i wziąłem czarne luźne joggery, biały zwykły T-shirt, czarne skarpetki i białe nike. Po drodze do wyjścia nałożyłem jeszcze czarną kurtkę, wziąłem kask i wyszedłem z domu, zamykając za sobą drzwi. Wsiadłem na motocykl i ruszyłem w stronę klubu, gdzie pewnie już na mnie czekał Dylan. Już dojeżdżałem do klubu i chciałem zaparkować na chodniku, gdy jakaś dziewczyna prawie mi wlazła centralnie pod koła. Zdjąłem kask, aby dobrze na nią spojrzeć... była.. w sumie... ładna?... No tak w sumie była ładna z niej sarenka...
-Czy ty do k**wy mógłbyś uważać, gdzie jeździsz? – Warknęła na mnie
-A może ty byś patrzyła, jak chodzisz? Przecież nie pojawiłem się tu znikąd. – odparłem, przejeżdżając dłonią po włosach, a na moich ustach zagościł arogancki uśmieszek.
-Palant. – odparła, ominęła mnie i weszła do klubu.
Uśmiechnąłem się szerzej pod nosem, "to może być ciekawy wieczór" - pomyślałem. Zaparkowałem swoim motocyklu na chodniku w wolnym miejscu. Wszedłem do klubu, zostawiając swój motocykl i od razu poszedłem w stronę loży, gdzie reszta już była. Przywitałem się ze wszystkimi, jednakże Dylana wciąż nie było, usiadłem wygodnie na czerwonej kanapie.. Zaczęliśmy rozmawiać i pić drinki. Po kilku godzinach wstałem z kanapy i usiadłem przy barze, liczyłem, że zobaczę Dylana, ale zamiast niego pojawiła się szaro włosa dziewczyna, która prawię, niedawno przejechałem.
-O matko, znowu ty. – jęknęła, patrząc na mnie. –Nie wystarczył ci wjazd we mnie.
-Czyżbyś chowała do mnie urazę? –Zapytałem ironicznie, dziewczyna prychnęła. -To może w ramach rekompensaty postawię ci drinka? –Powiedziałem, opierając się bokiem o blat lady.
-Oj na twoim miejscu nie marnowałabym czasu na siebie. Zobacz – powiedziała, nachylając się nad mną, aby wskazać pewną blondynę stojącą parę metrów dalej. Jednak mój wzrok padł na jej soczysty dekolt.. – Ona jest tak zdesperowana, że ściągnie z siebie wszystko jeszcze w taksówce. A przy okazji zaoszczędzisz na drinkach. – dodała, klepiąc mnie po ramieniu. – No, chyba że już ta próba rozjechania to była zaawansowana próba podrywu, bo straszliwie wpadłam ci w oko. To by znaczyło, że strasznie zależy, aby mnie zaliczyć… Przecież nie mogę ci tego ułatwiać, więc dzięki, ale odmówię.
-No wiesz co, od razu masz mnie za takiego podrywacza – nachyliłem się nad nią, patrząc jej głęboko w oczy.
I wtedy znikąd dosłownie z dupy pojawił się Dylan. On to umie mi naprawdę wszystko zepsuć... Dziewczyna odebrała drinki i odeszła w stronę loży, obserwowałem każdy jej wykonany ruch. Wykrzywiłem swoją twarz w grymas niezadowolenia, a Dylan najwidoczniej był rozśmieszony całą tą sytuacją.
- Czyżbym ci zepsuł podryw? - Zapytał, chichocząc pod nosem.
- Kiedyś za to dostaniesz. - Warknąłem i wypiłem swojego mocnego drinka.
Poszliśmy do swojej loży, zajęliśmy wolne miejsca i zaczęliśmy rozmawiać... Głównie rozmowa była o tym, że znowu ktoś handluje narkotykami na naszym terenie. Każdy z gangu był wkurzony, ponieważ traciliśmy przez to bardzo dużo kasy. Po kilku godzinach obserwowania parkietu, zobaczyłem że Panna szaro włosa, zaczęła tańczyć z jakimś pajacem. Uznałem, że czas działać. Wstałem z czerwonej kanapy i ruszyłem w stronę parkietu. Idealnie dziewczyna była odwrócona tyłem do swojego kompana.
- Spierdalaj. - Powiedziałem, odpychając pajaca na bok. Gdy dziewczyna odwróciła się, zobaczyła mnie. Pewnie położyłem dłonie na jej talii. - Nie spodziewałaś się mnie ? - Zapytałem z szerokim uśmiechem.
- No niezbyt. - Miała grymas niezadowolenia na swojej buzi, ale powoli położyła dłonie na mojej szyi. Poczułem jej demoniczny zapach i jeszcze szerzej się uśmiechnąłem.
- No proszę... - wziąłem ogromny wdech, by poczuć jej zapach... Dziewczyny demony to smakowite kąski. - Uwielbiam zapach demona.
- Fetyszysta ? - Zapytała, podnosząc brew, po czym się zaśmiała.
- Może coś w tym jest. - Puściłem jej oczko. - Czemu taka seksowna Pani tańczyła z takim pajacem ? - zapytałem.
- Mówisz o sobie? - Zaśmiała się, na co ja się skrzywiłem. - No cóż, nie ma tu zbyt dużo interesujących osób.
- Mogę dzisiaj zaszczycić cię swoim towarzystwem i dać ci dobrą zabawę. - Uśmiech nie spadał mi z ust.



Shay?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz