- Dobra Julek, nie chcę cię wyganiać, ale ja powinnam się już położyć, zanim zrobię jeszcze jakąś głupotę. W stylu chodź, pokażę ci moją sypialnię. Bo przepraszam bardzo, ale straciłeś swoją okazję, kiedy nie rzuciłeś się na mnie jak dzikie zwierzę, po położeniu mojej koleżanki. - Oznajmiła z delikatnym uśmiechem na ustach. Twarz Chrisa spoważniała.
- Gdybym chciał się rzucić na Ciebie, pomógłbym Dylanowi. - Jego głos znowu obrał bezemocjonalny ton. Tak jak Shay on też poczuł to, że są do siebie dość podobni i mogliby się świetnie dogadywać. Jednak wiedział, że to będzie niemożliwe.
- Nie o to mi chodziło... - Powiedziała z pokorą, może zauważyła, że sprawiła mu przykrość ?
Ciemnowłosy miał jeden mankament, której usterkę nie potrafił nigdy zmienić, gdy kogoś polubił, stał się podatny na ciosy, a jeśli mu na kimś zaczynało zależeć, robił wszystko, by odtrącić tę osobę i to tylko dlatego, żeby ta osoba nie mogła go zranić. To przykre, ale prawdziwe.
- Spoko, nie musisz się tłumaczyć. - Wzruszył ramionami i wstał od stołu. - Miło było. - Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale był tak niemrawy, mały, że ledwo było można go zobaczyć. Odwrócił się i ruszył w stronę drzwi wejściowych. Doberman o imieniu Diablo cały czas nie spuszczał go ze wzroku. Przeczuwał, że gdyby w przyszłości częściej bywał w tym domu, to by świetnie się bawił z tym psem, wkurzając go. Po drodze minął komodę, na której ujrzał kurtkę ze znakiem Blackwood Beast. - Cholera. - Powiedział cicho pod nosem i odwrócił się, spoglądając na dziewczynę. Tym razem uważnie się jej przyjrzał. Miała znajome rysy twarzy... Dziewczyna stała na wprost, nie wiedząc, o co chodzi.
- Coś się stało ? - Zapytała dość niepewnie. Chłopak był w lekkim szoku, że odkrył, że osoba, która stała przed nim to siostra jego wroga.
- Lepiej nie mów bratu, że tu byłem. - Oznajmił i złapał klamkę, żeby wyjść. Jednak poczuł dłoń dziewczyny na swoim barku. Na jej twarzy wyczytał to, że nie wiedziała całkowicie, o co chodzi. - Twój brat to kuzyn Hardina Scotta, mojego szefa. - Mruknął z niezadowoleniem, naprawdę nie leżała mu ta sytuacja.
- Jesteś członkiem South Side Serpens ? - Zapytała niepewnie, jak widać ona, też była w szoku, może dlatego, że w skrycie gdzieś tam trochę go polubiła... Chris jedynie kiwnął głową na "tak". - Boisz się mojego brata? - Zaśmiała się, jakby ją to naprawdę bawiło. Nagle ciemnowłosy złapał ją za nadgarstki i przycisnął do ściany, ale zrobił to w miarę delikatnie. Zbliżył się do jej ucha.
- Jeśli będziesz chciała się spotkać, nic mnie przed tym nie powstrzyma nawet twój brat. - Szeptał jej do ucha zachrypniętym głosem. - Uważaj na siebie. - Na jego twarzy w końcu pojawił się uśmiech, puścił jej dłonie, które bezwładnie opadły.
Wyszedł z domu, na dworze pojawiły się pierwsze promienie wschodzącego słońca, które przez chwile go oślepiły. Wsiadł do auta i postanowił pojechać pod klub, gdzie zamienił samochód na swój motocykl. Wrócił do swojego domu. Parkując pod domem, zauważył otwarte drzwi. Wysiadł z auta i ostrożnie wszedł do domu, nie wiedział kogo, ma się spodziewać, wroga czy przyjaciela. Przeszukując cały dom w poszukiwaniu nieproszonego gościa, w końcu ujrzał Dylana na kanapie, który wstał.
- Cholera. - Mruknął pod nosem, gdy zauważył, że cała kanapa jest w jego durnej krwi. Podszedł cicho do niego. - Dylan wstawaj. - Potrząsnął jego ramieniem, w odpowiedzi usłyszał ciche "śpię", więc potrząsnął nim bardziej i zwalił go z kanapy.
- Kurwa gościu co jest. - Dylan zerwał się na równe nogi z podłogi. - Najpierw mnie uderzasz pięścią w twarz, a teraz zwalasz z łóżka ? - Udał urażonego, chociaż że dobrze wiedział, za co dostał pod klubem, jednak nie miał za grosz wstydu.
- Lepiej niż ja to zrobiłem, niż jakby miał to zrobić jej brat. - Warknął. Mimo że Dylan był dla niego jak brat, to potężnie go denerwował, zwłaszcza że ta sytuacja nie jest pierwszą. - Uratowałem ci dupę, ciesz się. I zobacz co, zrobiłeś z moją kanapą! - Wskazał palcem na wybrudzoną krwią kanapę. - Jak wstanę, ma być błysk. Idę spać.
Mimo że na zegarku była 6 rano to był strasznie zmęczony tym wszystkim. Wdrapał się po schodach na górę i od razu skierował się do sypialni, gdzie bez żadnego przebrania się, położył się na łóżku i zasnął.
Shay?
(676 słów)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz