sobota, 14 listopada 2020

Od Yeleny

Głowa pulsowała z bólu, a oczy naprzemiennie zamykały i otwierały przy akompaniamencie agresywnych syknięć. Każda kolejna chwila wyznaczana przez nienaturalnie wręcz głośne tykanie przestarzałego zegara napełniała ją coraz większą agresją - Yelena z trudem powstrzymywała się przed rzuceniem pod nosem wiązanki wyjątkowo szkaradnych przekleństw i zwyczajnym opuszczeniem znienawidzonej przez nią kawiarenki, podkreślając swój nastrój głośnym trzaśnięciem szklanymi drzwiami. Sama nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić, czy jej stan wiązał się z kilkudniowym odstawieniem używki, czy zwyczajnym, fizycznym wyczerpaniem spowodowanym brakiem snu. 
Jeszcze tylko godzina. 
Powtarzane w kółko słowa, niczym mantra, były jedynym, co wciąż ratowało ją przed ostatecznym upadkiem w szpony szaleństwa. Mimo wszystko nie dawała po sobie nic poznać, a przynajmniej starała się, jak mogła, nieprzerwanie uśmiechając się do coraz to nowszych klientów, których pełen wyrzutów i wyższości ton głosu rozbudzał ukryte głęboko w sercu mordercze zapędy. I być może gdyby nie rozsiane po kątach kamery i dziesiątki świadków, już dawno zatopiłaby swe kły w szyi pierwszej cuchnącej słodkimi perfumami kobiety, której dziecko pogarszało ból głowy Yeleny swym przeraźliwym płaczem. Wizja cudownej możliwości sprawiła, że na ustach Rosjanki pojawił się nikły uśmiech, a ciałem choć przez chwilę wstrząsnął zastrzyk serotoniny - jakże cudowne byłoby jej życie, gdyby nie szereg czekających na nią, wyjątkowo uciążliwych konsekwencji. 
Z tą myślą ponownie wróciła do swej dystopijnej rzeczywistości, rzucając ostatnie, rozpaczliwe spojrzenie w stronę wiszącego na ścianie kawiarni zegara.


***


Z oczami przepełnionymi błogą ulgą skierowała się ku zaparkowanemu nieopodal samochodowi i nie zwlekając ani chwili opuściła cuchnące fałszem i kiepskiej jakości kawą miejsce. W duchu przyrzekła sobie, że gdy już wróci do domu, nic nie powstrzyma jej przed gorącą kąpielą i porządną dawką alkoholu. Dodała więc gazu, mknąc w ciszy przez oświetlaną bladym blaskiem latarni ulicę, błądząc myślami w doskonale zaplanowanym wieczorze. Plany szybkiego powrotu do mieszkania pokrzyżował jednak rozpędzony, jadący pod prąd samochód, którego podziurawione szyby i zarysowana karoseria wyraźnie wskazywały, że nie był jedynie spragnionym wrażeń kierowcą. Dziewczyna zareagowała w mgnieniu oka, gwałtownie skręcając, lecz nawet to nie wystarczyło, by uniknąć zderzenia z uciekającym przed kimś mężczyzną. Gwałtowny huk i szarpnięcie poskutkowały zirytowanym warknięciem i unikaną przez cały dzień wiązanką przekleństw. Rosjanka czym prędzej opuściła swój pojazd, pewnym krokiem zmierzając ku sprawcy wypadku, który zdążył już wyczołgać się z całkowicie zdewastowanego samochodu, przymierzając się do ucieczki na własnych nogach.
- Nie tak szybko, najpierw sobie porozmawiamy. - Yelena w duchu podziękowała swej wampirzej szybkości, w ostatniej chwili łapiąc nieznajomego za kołnierz koszuli. - Twoje porachunki mogą poczekać. Średnio obchodzi mnie co się z tobą stanie.
Mężczyzna spojrzał na nią spode łba, starając się wyrwać, lecz bezskutecznie. Nie wyglądał zresztą na kogoś, kto mógłby pochwalić się szczególną fizyczną siłą - przypominał jednak kogoś, kto wtyka nos w nie swoje sprawy, manipulując słowami, niczym trującym ostrzem, by następnie zrzucić konsekwencje swych działań na głowę innych. Nic dziwnego wręcz, że uciekał, ba, Yelena sama była minimalnie ciekawa, co sprawiło, że blondyn pojawił się na jej drodze, uszkadzając tylną połowę jej samochodu. Nie chciała jednak wmieszać się w znacznie większe kłopoty, niż te, w których najpewniej już się znalazła - przeszła więc do sedna, domagając się rekompensaty za uszkodzone mienie. Zamierzała rozwiązać to pokojowo, pozwalając ścigającym rozprawić się ze swą ofiarą, lecz wyciągnięty ukradkiem przez nieznajomego pistolet i oddany niecelnie strzał skutecznie sprawiły, że w jednej chwili przeniosła swój uścisk na gardło mężczyzny, rażąc go niskowoltową wiązką elektryczności - kontratak ze strony Yeleny miał posłużyć jako ostrzeżenie, nie wykluczała jednak, że jeśli blondyn zdecydowałby raz jeszcze przecenić własne siły i spryt, gotowa będzie wykorzystać większy procent swej mocy. Wydany przezeń dźwięk, będący najpewniej stłumionym, agonalnym wrzaskiem, wyraźnie wskazywał jednak, że zrozumiał sygnał ze strony swej rozmówczyni. Sorokina otworzyła więc usta, gotowa raz jeszcze powtórzyć swe warunki, gdy dźwięk zatrzymanego gwałtownie samochodu i otwieranych drzwi tuż za jej plecami skutecznie sprawiły, że straciła zainteresowanie trzymanym wciąż mężczyzną. 
- Kurwa mać. - warknęła pod nosem, ostrożnie odwracając się ku nowoprzybyłym, będących najpewniej kolejną zgrają, której podpadł porażony przed chwilą blondyn
Yelena nie wiedziała jeszcze, jak powinna się zachować, nie zależało jej w końcu na owym mężczyźnie, lecz w duchu doskonale zdawała sobie sprawę, że wraz z chwilą, w której postanowiła powstrzymać go od ucieczki, wmieszała się w coś, czego najpewniej dogłębnie pożałuje. Gotowa do ewentualnego ataku wbiła więc wzrok w swych nowych rozmówców. 



[Kim jesteś? ]

(696 słów)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz