Spojrzałam na niego unosząc jedną brew. Miałam wrażenie, że jeszcze trochę, a ta brew zostanie wyżej na stałe.- A czymże zasłużyłam sobie na ten zaszczyt twojej obecności? –Zironizowałam zsuwając jedną dłoń z jego szyi na bark. – I co zrobiłam, że doszedłeś do wniosków, że potrzebuję zabawy?
- A nie jest tak? – Zapytał wciąż uśmiechając się cwano.
Może gdybym była stereotypową durną blondynką, mogłabym bez zastanowienia polecieć na ten jego ciągły uśmieszek. Jednak zbyt wiele razy przekonałam się, że facetom w takich miejscach zależy raczej na jednym. Jemu prawdopodobnie też. Może i oceniałam go zbyt pochopnie, w końcu każdy ma jakąś historię, która ukształtowała go tak, a nie inaczej. Może i faktycznie chciał zabawić się ze mną jedynie na parkiecie i może źle interpretuję jego zachowanie. Kogo próbuję w tym momencie oszukać? Przecież doskonale wiem, że dobrze rozumiem. W dodatku nie ukrywajmy szukanie „czegoś więcej” w klubie stoi trochę wyżej niż w burdelu. Nie mogłam jednak zaprzeczyć, że coś jednak przyciągało moją uwagę. Nie mogłam zaprzeczyć, że był przystojny, a stojąc tak blisko niego mogłam dostrzec i poczuć pod rękami jego mięśnie, jednak wygląd nigdy nie był najważniejszy dla mnie. Poza tym jakiś czas temu obiecałam sobie, ze to koniec z facetami na dłuższy czas. Czy to na dłuższą metę, czy jednorazowy wyskok. Zbyt ucierpiałam ostatnim razem, aby dać zwieść się zwieść kilku uśmieszkom. Pominę fakt, że godzinę po tym postanowieniu nawalona po rozstaniu obściskiwałam się z jakimś głąbem na tyłach klubu. Każdy przeżywa rozstania we własny sposób. Dodatkowo nie byłam pewna czy na pewno mam ochotę dziś na jednorazowy wyskok.
- Chyba mamy różne definicje zabawy, kotku. Czy też raczej ptaszku, wnosząc po oczach. Mi wystarcza tylko taniec. W dodatku, jakoś puki co nie przekonałeś mnie do tego, że jesteś lepszym towarzystwem niż tamten pajac, którego przegoniłeś. On przynajmniej chciał się bawić po mojemu.
- A skąd ta pewność? Może też jedynie chciałem potańczyć, z panią, pani seksowna…
- Powiedzmy, że ci wierzę – odpowiedziała z powątpiewaniem.
W odpowiedzi okręcił mnie, po czym ponownie przyciągnął do siebie. Przynajmniej ręce trzymał przy sobie, pozostawiając je na mojej talii. Miła odmiana, w porównaniu do kilku moich poprzednich tanecznych partnerów. Nie mogłam powiedzieć, że źle się z nim tańczy. Nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że był całkiem dobrym tancerzem. Co prawda wypity alkohol coraz bardziej dawał mi się we znaki, ale nie na tyle by przewracać się czy chichotać z byle czego. Kiedy po raz kolejny przyciągnął mnie do siebie, tuż nad ramieniem chłopaka dostrzegłam tego samego szatyna, który przyszedł wcześniej pod bar. Nagle w mojej głowie zapaliła się lampka, gdzie już widziałam tę twarz. Co prawda nie napatrzyłam się na nią długo, bo po ciosie wymierzonym prosto w krocze, widziałam o wiele dłużej czubek jego głowy. Zaśmiałam się sama do siebie na to wspomnienie, przez co chłopak posłał mi pytające spojrzenie.
- Twój koleżka chyba nie chce przegapić momentu, kiedy cię przegonię za przeniesienie rąk gdzie indziej.
- Skąd takie wnioski? Może tylko chce się nauczyć sztuki podrywu ode mnie?
- Na moje nieszczęście spotkałam go kilka dni temu – odpowiedziałam zbliżając się bliżej niego, praktycznie stykając nasze klatki piersiowe. - Strasznie ciężko zniósł mój cios, kiedy nie zrozumiał mojej odmowy. Dodatkowo wkurzył mnie kilkoma rzeczami, więc chętnie utrę mu nosa udowadniając, że to wina jego metod podrywu, a nie mojej niedostępności – mruknęłam mu do ucha, na co parsknął śmiechem. Przeniosłam jedną rękę na jego dłoń, przesuwając ją powoli z mojej talii na moje biodro. Po chwili poczułam, jak powtórzył ruch również z drugiej strony. – Tylko nie pozwalaj sobie za wiele, ptaszku.
- Czy ty chcesz mnie właśnie wykorzystać? – Zapytał, przejeżdżając nosem po mojej odsłoniętej szyi. – To bardzo nie grzeczne z twojej strony.
- Oj nie mów, że ty na tym nie zyskujesz. Podobno kręci cię zapach demona, więc masz tam jakieś korzyści. Poza tym, faceci podobno lubią niegrzeczne dziewczynki – dodałam przygryzając wargę. Jego spojrzenie przeniosło się na moje usta. – A jeszcze bardziej, kiedy są niegrzeczne, aby mogli je… naprostować.
Utkwiłam spojrzenie w jego oczach, przez o widziałam jak na moje ostatnie słowa jego wzrok pociemniał. Jeśli wcześniej był nakręcony, to teraz wypadł poza wszelką skalę. Wpatrywał się we mnie chwilę w amoku, a sądząc po minie jego wyobraźnia działała na wysokich obrotach. Zdążyłam już zapomnieć jak łatwo było sprowokować mężczyzn. Och ta zabawa była najlepsza. Jak mogłam porzucić ją na rok? Zapomniałam już jak bardzo lubię prowokować facetów. Dałam mu chwilę, uśmiechając się cwano. Chłopak przede mną potrząsnął głową, jakby próbował pozbyć się natrętnej myśli.
- Dość małe te korzyści – mruknął w końcu.
Zaśmiałam się ponownie przygryzając wargę i rozważyłam pomysł, jaki przyszedł mi do głowy. W końcu nie mam nic do stracenia. A jako specjalistka od życiowych porażek, mogę ciągnąć je w nieskończoność. Poza tym alkohol zdecydowanie przejmował kontrolę nad moim ciałem. Pociągnęłam go za kark i wpiłam się w jego wargi. Przez początkowe zaskoczenie stał przez moment jak kołek. Po chwili jednak zreflektował się i odpowiedział żarliwie na mnie napierając. Wplotłam dłoń w jego włosy, ciągnąc za nie i jednocześnie pogłębiłam pocałunek. W końcu jednak odsunęłam się od niego, dostrzegłam jego zaskoczoną minę. Uśmiechnęłam się zwycięsko, zdjęłam jego dłonie ze swojego ciała, co było dość proste przez towarzyszący mu szok i odeszłam od niego, odwracając się do niego tylko po to by puścić mu oczko, a następnie wmieszałam się w tłum. Zdecydowanie nie spodziewał się, że odstawię taki numer, po wcześniejszych zapewnieniach, że nie kręcą mnie takie numery. Widziałam jeszcze szatyna zbierającego szczękę z podłogi. Ruszyłam przez klub poszukując znajomej rudej czupryny. W końcu namierzyłam i szarpnięciem zabrałam od jakiegoś przyklejonego do niej kretyna.
- Oj Alice, tobie już wystarczy. To ja w tym duecie liżę się z facetami na imprezach – parskam do niej, kiedy opiera się na mnie całym ciężarem.
- Wiesz, że cię uwielbiam? – Wymamrotała patrząc na mnie. Była totalnie zalana. – Jesteś moim wzorem stara. Tyle przeżyłaś, a pokazujesz światu, że to ty jesteś suką, a nie one…
- Oj kochana powinnam cię nagrać i puszczać to sobie każdego wieczora – parsknęłam.
Wyprowadziłam ją przed klub, dzwoniąc po taksówkę. Dla niej był to definitywny koniec imprezy. Zastanawiałam się, czy mój taneczny partner ruszyła na poszukiwania mnie, czy wrócił do swoich kumpli kontynuować imprezowanie. Kto wie? Może i ten wieczór dla mnie nie był jeszcze skończony. A może wpadniemy na siebie jeszcze na innej imprezie?
No jak będzie Christian?
(1030 słów)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz